piątek, 15 lutego 2013

„Dziękuję. Dziękuję za wszystko…”



To dziwne, bo niby 6 lat temu opuścił ten świat, a nadal jest. Od tego snu czuła obecność Przyjaciela. Nie mówiła Przyjaciołom o nim, chociaż wiedziała, że powinna. Nie znalazła jednak odpowiedniej motywacji.
Przyjaciel miał rację. Wszystkich zaskoczyła dyspozycja jej nowych znajomych. Czuła, że On czuwał nad kolegami. Wspominała Go z uśmiechem na ustach. Dalej bolało, jednak już mnij. Każdy z zespołu zauważył jej odmianę. Żona Przyjaciela domyślała się, co mogło ją tak odmienić.
Po powrocie do Polski była odmieniona. Zauważyli to wszyscy. Znajomi z pracy, rodzina, Przyjaciele. Najbliższe jej sercu osoby ucieszyły się, że Ala powoli zaczynała zmieniać swoje życie.
Wyjazd zaowocował również w dobrą znajomość z kapitanem zespołu. To chyba jego miał na myśli jej Przyjaciel, mówiąc o uczuciach. Mężczyzna poznany niecały miesiąc wcześniej przeżył podobne zdarzenia jak Ala. W wypadku nie zginął jego przyjaciel a wieloletnia dziewczyna. Otrzymana funkcja kapitana pomogła mu w powrocie do normalności.
Przez podobne wydarzenia ludzie stają się dla siebie bliżsi. Wiedzą, co przeżywa druga osoba. Potrafią również takiej osobie pomóc. Mają doświadczenie, którego brakuje innym z otoczenia. Ala wiedziała, że mężczyzna jest godny zaufania. Nie była świadoma, że tak łatwo przywiąże się do niego i po powrocie do domu będzie tęskniła. Dobrze, że dzieliły ich tylko dwie godziny jazdy samochodem.
Na Święta Bożego Narodzenia razem z Przyjaciółką pojechały do rodzinnych domów. Przy okazji odwiedziły cmentarz. Została chwilę dłużej przy grobie.
- Dziękuję Arek. Dziękuję za wszystko.


The end. Ja również dziękuję za wszystko. Za to, że byłyście tutaj ze mną, że nakłoniłyście mnie do pisania, że motywowałyście, że chciałyście, bym była. Dziękuję wszystkim Wam, jak i każdej z osobna za każdorazową obecność tutaj i pozostawienie po sobie śladu: Wiki, Kristen, Paulik, Karolina, Kori, Zakochana Rozmarzona, Aleks, Melody, Kajdi, Monica, Kasia Kasja, Lilith, kasia95, Milka (Happ Iness), Daria Ch, Repugnance, AleX, Kurasiowa, Kinga. Dziękuję Wam chociażby za jeden komentarz, który po sobie zostawiłyście. Nawet nie wiecie, ile dla mnie to znaczyło i nadal znaczy. Dziękuję również tym, które były w ukryciu. Pokażcie, że byłyście i dajcie o sobie znać przez komentarz. 
Na razie muszę ustąpić miejsca bardziej utalentowanym. Zostanę bierną bloggerką, która zajmie się tylko czytaniem, ale pewnie tylko przez jakiś czas. No niestety, ale nie wyobrażam sobie życia bez bloga. Oczywiście, dalej można mnie znaleźć na historiach, gg, FB i Twitterze. W przyszłości może gdzieś indziej. Ale to tylko takie malutkie plany. Nie mówię żegnaj, lecz do widzenia.
 A więc, do zobaczenia! I skomentujcie to, chociaż ten jeden ostatni raz. Dziękuję, za wszystko. :*

piątek, 8 lutego 2013

Sen. Z Tobą mam sen…



„- Ala, Ala, Ala… Co z ciebie wyrosło? Nie przejmuj się tak. Życie jest zbyt krótkie, żeby tak rozpamiętywać wszystko, co miało miejsce w przeszłości. Spójrz na moją żonę. Pozbierała się, stara się żyć normalnie. Myślisz, że dlaczego zdecydowała się na tą propozycję? Tak, bała się. Ale chciała spróbować. Zobaczyć, jak poradzi sobie z powrotem o tego świata. Wtedy, 6 lat temu, po moim wypadku odcięła się. Jedynym jej łącznikiem z tą rzeczywistością był mój Przyjaciel i moje wyróżnienia. Jest teraz szczęśliwa. Dzięki tobie również. Moja kochana Ala. Dziękuję ci za to, że zaopiekowała się moją żoną. Potrzebowała bliskiej osoby, nasz kochany szczęśliwy tatuś nie mógł poświęcać jej tyle uwagi. Dobrze, że byłaś blisko. Dziękuję. Pamiętaj, że jestem zawsze przy was. Nigdy was nie opuszczam. I wiedz, że nic nie dzieje się bez przyczyny. I nie zamykaj się na uczucia. To nic nie da, bo prędzej czy później i tak cię dopadną. Trzymaj się Mała. Jestem zawsze wtedy, gdy o mnie pomyślisz. Tak samo dzieje się z moją żoną i pozostałymi. Odwiedzić cię jeszcze kiedyś? Jasne, spoko. Tylko mam prośbę. Odwiedzajcie częściej mój grób, bo czuję się zaniedbywany. No, dobra. Jak pomyślisz chociaż moje imię, przybędę i spróbuję ci pomóc, jak tylko będę mógł. Trzymajcie się. I zdradzę ci sekret. Zajdziecie wyżej niż kiedykolwiek myślicie…”



A jeszcze tydzień temu o tej porze jechałam do Warszawy na mecz AZS PW - Resovia, a jutro już w drogę do Bełchatowa. Takie pożegnanie ferii. Ale będzie miło. Ktoś będzie z Was?
Chciałam Wam powiedzieć, że poprzedni rozdział przeczytaliście dzięki Zakochanej Rozmarzonej, która go tutaj dodała. Także dziękuję!
Dziękuję również za nominację do Liebster Award. Odpowiedź na pytania, moje pytania i nominowane blogi można znaleźć tu <klik>
Wiecie, że w przyszły piątek już się pożegnamy tutaj? ;>

piątek, 1 lutego 2013

Najciężej jest postawić pierwszy krok, później idzie łatwiej.



Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że z pewnych rzeczy nie da się wyleczyć. Powrót do pewnych rzeczy powoduje powrót przykrych wspomnień. Co z tego, że z tą aktywnością nie byłaś nigdy związana, skoro ona ciągle przypomina o stracie bliskiej osoby. Mimo że upłynęło już 6 lat, ona nadal pamiętała o Przyjacielu. W pewnym stopniu było to spowodowane przyjaźnią z żoną zmarłego i Jego Przyjacielem. Nawet to miejsce jej o Nim przypomina. Starała się być silna. Nawet jej się to udawało. Cały czas miała w pamięci ten nieszczęsny dzień sprzed 6 lat.
„Było ciepło. Nikt nie myślał nawet o zbliżającej się zmianie pory roku. Jednak tego dnia zachmurzyło się. Dzień wcześniej pożegnała się z Przyjaciółmi, którzy mieli wyruszyć w podróż. Coś nie dawało jej spokoju i nie mogła usnąć. Tłumaczyła to stresem przed rozmową kwalifikacyjną. Śniły jej się koszmary. Wypadek, pogrzeb, strach, samotność. Proroczy sen? Być może. Widziała również kilka zmarłych osób, miejski cmentarz. Nie zwróciła jednak uwagi na żałobników. A raczej, nie mogła ich poznać. Bo gdyby ich poznała, mogłaby domyślić się, co Etn sen miał na celu i chociaż w pewnym stopniu zapobiec tragedii. W porannych wiadomościach dowiedziała się o wypadku, w którym zginął pasażer samochodu. Umknął jej uwadze fakt, że była to droga, którą mieli jechać Przyjaciele.”
Wspomnienia tego dnia zawsze opłacone były potokiem łez. Nie potrafiła ot tak zapomnieć. Starała się w tym oswoić, jednak zawsze, nawet najmniejsze przypomnienie o Przyjacielu, przeżywała bardzo emocjonalnie.
Każde, nawet najmniejsze wspomnienie, było bolesne. Aż do czasu…

piątek, 25 stycznia 2013

Potrzeba trochę odwagi, żeby zrobić coś, czego do tej pory nie potrafiłeś.



Od czasu wypadku minęło 6 lat. Ona zmieniła miasto zamieszkania i pracowała z młodą wdową. Zamieszkały razem i żyły w zgodzie. Często odwiedzały Przyjaciela i Jego rodzinę. Miała żal do Boga, że zabrał z tego świata tak wspaniałą osobę, jaką był On. Pogodziła się z Jego śmiercią, jednak mała część jej organizmu funkcjonowała tak, jakby On żył. W ramach swojego protestu całkowicie odcięła się od świata, w którym żył Jej przyjaciel. Odnajdowała się jedynie w fotografii.
Na rocznicę śmierci pojechali we czwórkę. Grób był zadbany, znicze paliły się, a w wazonie stały świeże kwiaty. Pomodlili się, jedyny mężczyzna zapalił lampkę. Po godzinnym pobycie na cmentarzu ruszyli do domu rodzinnego zmarłego Przyjaciela. Byli tam zawsze mile widziani. Starsza pani otworzyła im drzwi i ugościła herbatą. Młoda dziewczyna wyszła na taras, gdzie razem za nią poszedł Przyjaciel.
- Ala, ja wiem, że jest ci ciężko. Wszystkim jest, pomimo upływu czasu. Brakuje nam Go. Nawet za życia nie wtrącałaś się do naszej pracy, ale potrzebujemy cię. Dokładniej, nie my, a nasz związek. Nikt nie robi tak świetnych zdjęć, jak ty. Fotograf zrezygnował z pracy a następne imprezy muszą być uwiecznione. Ja niestety nie mogę, sama wiesz dlaczego. Ale ty mogłabyś. Co ty na to?
- Dobrze wiesz, że nawet za Jego życia nie brałam udziału w waszych przedsięwzięciach. I sama z wami nigdzie nie pojadę. Jeśli znajdziesz posadę dla Jego żony, to wtedy dopiero. Jeśli mam budować jakąkolwiek relację z twoją pracą, wiedz, że żona naszego Przyjaciela musi jechać ze mną. Inaczej się nie zgodzę.
Wrócili do domu i mężczyzna powiedział młodej wdowie o swoich planach. Ta ochoczo się zgodziła, gdyż dzięki temu, że jej zmarły w tragicznych okolicznościach Mąż, pracował tam, gdzie pracował, spotkali się i zakochali. Swoją drogą, uwielbiała również kraj, do którego mieli się udać. Alicja nie miała możliwości, musiała się zgodzić.


Cieszę się, że jest Was trochę. Nawet nie wiecie, jak mi jest miło. Mam nadzieję, że tajemniczy czytelnicy odkryją swoje ja i zostawią po sobie mały znak. ;) Jeśli kolor czcionki za bardzo zmywa się z tłem, dajcie znać, zmienię to ;)
Do zobaczenia! Wiecie, że 40% już za nami? :D

piątek, 18 stycznia 2013

Najtrudniejsze są początki…




Pamięta doskonale ten dzień. Straciła wtedy Przyjaciela, zyskała również pracę. Paradoks? Zrządzenie losu? Na pewno. W godzinach rannych, w wiadomościach dowiedziała się o wypadku. Nie wierzyła w to, co słyszy. Nie dopuszczała do siebie myśli, że to akurat jej Przyjaciel bądź Jego żona. Myślała, że to jednak pomyłka, że to na pewno ktoś inny, nie oni. Zdenerwowana poszła na rozmowę kwalifikacyjną. Dyrektor firmy optycznej zauważył niewielkie już roztrzęsienie potencjalnej pracownicy. Jednak przyjął ją.
W czasie rozmowy próbował dodzwonić się do niej Ich wspólny Przyjaciel. Po kolejnym sygnale odebrała. Nie minęło 10 sekund i poczuła, że grunt pod jej stopami rozsunął się. Dobrze, że znajdowała się blisko ławki. Usiadła na niej. Nie panowała nad sobą. Łzy płynęły jej po policzkach. Wyrażała swoje emocje przekleństwami. Nie chciała rzucać się w oczy, więc założyła okulary przeciwsłoneczne na nos i szybkim tempem wróciła do mieszkania. W salonie zobaczyła zdjęcia stojące na komodzie. Ona z dwojgiem Przyjaciół, Przyjaciel z żoną, ona z żoną Przyjaciela, i całą piątką (ona, dwóch Przyjaciół i Ich żony). Sięgnęła do barku po ulubione wino Przyjaciela, które pozostało po imprezie pożegnalnej.
Na pogrzeb poszła ubrana na czarno. Była blisko Jego żony i pozostałej dwójki Przyjaciół. Dopiero w momencie wkładania Jego trumny do grobu zdała sobie sprawę, że straciła bliską osobę. Trumnę z ciałem jej Przyjaciela nieśli Jego koledzy. Znała ich tylko z widzenia. Nie angażowała się w Jego życie zawodowe. Na cmentarzu została z resztą Przyjaciół. Mnóstwo zniczy i wiązanek ozdabiało usypany z ziemi kopiec. Dobrze trzymający się mężczyzna, Jego żona i ona nie kryli już emocji. Zostali tam dość długo, nie chcieli zostawić Go samego…



Witam ponownie. Niezbyt długo wytrzymałam bez blogów. No cóż. Mam nadzieję, że chociaż część z Was się cieszy. Nie będzie to długie, bo ma tylko 5 rozdziałów, krótkich rozdziałów.
Jeśli mam kogoś informować, to poproszę jakikolwiek kontakt pod tą notką bądź wiadomość na gg. Byłoby miło.
W kwestii organizacyjnej, każdy kolejny rozdział będzie pokazywał się w piątek. 15 lutego powinniśmy skończyć :)  
Dziękuję również Lilith za szablon i niezliczone pokłady cierpliwości :*

Do usłyszenia za tydzień! :* 

Oni...



Ona: Była dla Niego przyjaciółką od podstawówki.
On: Młody mąż mający przed sobą całe życie i świetnie zapowiadającą się karierę.
Była i Jego żona oraz dwójka ich wspólnych najlepszych przyjaciół. Trzymali się razem. Byli blisko. Wiedzieli o sobie praktycznie wszystko, znali się na wylot. Cała piątka.
Co się stało? Jak sobie z tym poradzili?